czwartek, 4 kwietnia 2013

Three: Ready Or Not?

Stoję w białej koszuli, czarnej spódnicy w towarzystwie około setki identycznie ubranej młodzieży. Spotkanie fanatyków stoi galowych? Nie, to tylko test kompetencji.
Wszyscy strasznie się stresowali, ale ja w sumie nie. Zawsze wychodzę z założenia, że co ma być, to będzie i czy się uda, czy się nie uda, to jakoś przeżyję. Bo muszę...
Zdałam sobie sprawę z wielu, tak naprawdę oczywistych, rzeczy. I nie chodzi mi wcale o to, że nienawidzę rajstop, ale o to, że za trzy miesiące nie będzie mnie już w mojej szkole. Nie będę już mogła ponabijać się z pani od przyrody, nie będę mogła odrabiać zadania na kolanie kilka sekund przed rozpoczęciem lekcji, nie będę mogła wariować na WFie, nie będę mogła narzekać na nadmiar sprawdzianów w danym tygodniu, nie będę mogła pośmiać się na przerwach ze starymi znajomymi... I to chyba to mnie najbardziej w tym wszystkim boli.
I chociaż perspektywa chodzenia do gimnazjum zaraz obok krakowskiego rynku, bieganie za gołąbkami każdego popołudnia i półgodzinne jeżdżenie tramwajem co rano, by zdążyć do szkoły, powoduje szeroki uśmiech na mojej twarzy, to mimo wszystko jakoś tak dziwnie się z tym czuję.
Wpadnę w nowe otoczenie i boję się, że nie zostanę tam zaakceptowana. Nic na siłę, ale chyba jednak chciałabym mieć jakąś paczkę znajomych tak, jak w podstawówce.
Hmm... Teraz pozostaje mi zadać sobie jedno, kluczowe pytanie: Czy jestem na to gotowa?
Cóż... Nie wiem. Ja sama nie wiem. Im bliżej zakończenia roku szkolnego, tym bardziej zaczynam o tym myśleć. Niby wszystko już jest ustalone, ale nie powiem, że kilka razy (oczywiście na żarty) rozważałam pozostanie w szóstej klasie jeszcze na jeden rok...
A co u mnie poza tym?
W sumie nic specjalnego. Wróciłam do domu, zamieniłam ohydny i okropnie niewygodny strój galowy na zwykłe jeansy i stary T-shirt i klapnęłam na kanapie z laptopem na kolanach.
Pozwolę sobie zacytować teraz wypowiedź mojej babci sprzed kilku tygodni: "Połóż to dziadajstwo na stole, bo będziesz bezpłodna!" 
I wychodziłoby na to, że tym pozytywnym akcentem zakończę na dzisiaj. Niestety, ale chyba nie jestem aż tak wylewna, jak Izabela i nie mogę się równać z tym geniuszem.
Aha... I jeszcze... Chciałam życzyć wszystkiego najlepszego Taśce!!! Ułożyłabym Ci jakieś życzenia, kochana, ale mi się strasznie nie chce ;)
~Kocia3ek

2 komentarze:

  1. Ja geniusz? Hahahhah proszę cię :P Ty jesteś geniusz, ale dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie piszesz :3 Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń