poniedziałek, 27 maja 2013

Seventeen : One Direction is my life.

Wielu z was po przeczytaniu tego posta może pokochać lub przestać hejtować 1D. Czym oni są winni hejterom ? Kim są hejterzy ? Już kiedyś pisałam definicję koleżance więc pozwólcie że ją zacytuję. Dla mnie
Hejtarzy to grupka ludzi którzy wiedzą że nic nie osiągną w życiu i wyżywają swój los na innych. Są bez wartościowi i przez słowa które obrażają myślą że coś osiągną. Zazdroszczą gwiazdą lub takim małym gwiazdą aska czy tt tego co mają. Mają nadzieje że gdy oni powiedzą im kilka słów oni się zamkną w sobie i przestaną robić to za co hejterzy ich hejtują. Innymi słowy : NIENAWIDZĘ ICH !! Może ktoś właśnie z tej grupki to czyta i może go to urazić ale przecież hejterzy mówią "Mamy prawo wyrażać swoje zdanie.". Oczywiście że macie, więc teraz proszę wysłuchać nas czyli fanów, których idole nic wam nie zrobili. Myślę że gdyby jakiś hejter odpowiedział sobie na pytanie "Czemu ja ich tak nie lubię ?" nie znałby odpowiedzi. Oni są tak przebiegli że dla zemsty lub udowodnienia komuś i powiedzenia "Patrz, jestem hejterem !" zrobią wszystko. To jest ich celem w nudnym życiu. Co można o nich jeszcze powiedzieć ? Mogłabym pisać i pisać. Wiecie, jestem Directionerką i nie wstydzę się tego. Myślicie że jak każda Directionerka nienawidzę Taylor bo była z Harrym. To się mylicie. Ja wręcz przeciwnie lubię Taylor i się tego nie wstydzę. Nie przyjmuje określeń na nią w stylu deska, lesba czy inne. Są one po prostu okrutne i niestety muszę to powiedzieć w ten sposób Directionerki stają się hejterami. Każda fanka One Direction walczy z hejterami. Każda walka jest dla nas przegraną. Taka jest prawda a ja zdania o hejterach nie zmienię. Koniec kropka !

Gdyby ktoś zapytał mnie "Za co kochasz One Direction?" odpowiedziałabym : One Direction to przede wszystkim piątka chłopaków, która zmieniła moje życie na lepsze. Gdyby nie oni nie poznałabym Kocia3ek i Izy, prawdopodobnie teraz bym tu z wami nie była. 1D to 1D. To po prostu wariaci, którzy są zawsze uśmiechnięci. Z dnia na dzień dowiaduję się o nich czegoś więcej, czegoś nowego czego do tej pory nie wiedziałam. Na początku trudno mi było zapamiętać ich imiona. Zawsze o którymś zapominałam. Taki to był mój los. One Direction to moje życie, to jedno wielkie serduszko , jeden wielki zespół , to piątka chłopaków... Ostatnio w moim życiu wydarzyło się dużo rzeczy i tych dobrych i tych złych. Dobre to chyba na pewno to że w końcu uporałam się z moim byłym. Przestał do mnie pisać wiadomości na Facebooku w stylu "Hej. Wybacz mi Karolina proszę.". Dzięki Boże że z nim zerwałam. Przestał mi pisać SMS-y " Hej karolina. odpisz na facebooku albo pogadajmy na przerwach. Proszę". Jeszcze z małej litry moje imię. Jak on może ? To jedna dobra wiadomość a druga to to że się zakochałam. Tak ja, zwykła dziewczyna, która kilka tygodni temu straciła chłopaka i była po burzliwym związku zakochałam się. A żeby było ciekawiej w koledze z klasy. Ja nie miałam u niego szans.. On ma dziewczynę , ja - paszczur jakiego nie ma na tej planecie. Los mój był skazany na samotność. Musiałam się komuś wyżalić więc napisałam do mojej przyjaciółki coś w stylu "Hej. Mam problem.. Zakochałam się.. ". Tak to się zaczęło. Co dalej ? Następnego dnia, pisze do mnie mój wybranek i mówi żebym weszła na maila. Wchodzę a tam wiadomość od niego. Myślałam że zemdleję. Nie zgadniecie co mi napisał ! "Hej.. Chcesz ze mną chodzić ?". Szczena mi opadła. No ale jak to ? On ma dziewczynę. Napisałam do niego a tu się okazało że z nią zerwał dla mnie. Czyż to nie słodkie ? Niestety, jak to ja byłam wtedy powodem żartów w szkole więc od razu wpadł mi na myśl żart. Nie fajnie było słyszeć od kolegi że cię kocha a następnego dnia że grał w butelkę i to było wyzwanie, no ale już. Poniedziałek.. Przyszłam do szkoły cała roztrzęsiona. Co się miało stać ? Miał mnie zapytać i powiedzieć mi te piękne słowa prosto w twarz. Tak to wyszło że jesteśmy teraz ze sobą już 6-7 tygodni i układa nam się świetnie. Pisząc te słowa właśnie z nim piszę. Kocham Go nad życie :* <3.

Inną rzeczą, która dała się we znaki jest nauka. Nie wiem co robię źle ale opuściłam się w nauce. Ze sprawdzianów (z matmy) 1,2. Koszmar... Ja nie chcę więc poniekąd dlatego nie pisałam przez tak długi czas. Mam nadzieję że się nie obraziliście na mnie.. i cały czas mnie pamiętacie. Czekajcie na następny post ! ~ Karolina ;-)


środa, 22 maja 2013

Sixteen:A snippet of my life

Wiem,że może was ani trochę nie zainteresować,nie mam o czym pisać,ale napiszę,żeby mnie nie wyrzucono z bloga.Miałam cały czas kare na kompa i wgl...A wczoraj zjebałam sobie telefon ;/

Napisałabym o czym innym,ale nie miałam.Przepraszam z góry wszyskich,którzy nie lubiaą tego zespołu.

Nie wiem dokładnie kiedy to było,ale chyba kilka dni po wypuszczeniu WMYB. Godziny wieczorne. Wchodzę na youtube i na dużym okienku kadr z teledysku.Wchodzę,bo wydaje się ciekawe.Słucham i słucham,tak kilka razy i zaczyna mi się podobać.Potem poszłam spać.Na następny dzień w szkole nuciłam cały czas tą piosenkę.Wiele osób pytało się meni co to za piosenka.Nie pamiętałam nazwy,ani zespołu,więc odpowiadałam "moja ulubiona".Nie kłamałam.Kochałam tą piosenkę.Potem nauczyłam się tekstu,wiedziałam jaki zespół ją śpiewa.Zaczęłam szukać w necie informacji na temat "Łan Derekszyn"(tak to wymawiałam,bez hejtów).Pamiętam,żę pierwsze zdjęcie z 1D,które było na mojej tapecie to chłopcy w swoich kombinezonach.Wszystkich członków nauczyłam się w 10 minut.Wszystkich oprócz "Luisa Tomninsolona".Hah. Teraz,gdy przypominam sobie trud,jaki sobie zadawałam ucząc się nazwiska Lou,nie mogę powstrzymać się od śmiechu ;)A teraz?Mogę jednym tchem wymienić imiona chłopków.Ale nadal mam problemy z zapamiętaniem dat urodzin.Pamiętam Lou,Hazzy i chyba tyle ;/ Dużo,bardzo dużo czasu minęło od tamtego dnia,ale ja będę go pamiętać do końca życia.Oo,a teraz jeszcze sobie przypomniałam,że miałam takiego bzika na punkcie chłopców,że cały pokój był w plakatach i rysunkach ;) Ale to nie tak było cały czas.Gdy urodziła się moja siostra,która teraz ma 2,5 roku,przestałam być Directionerką. W ogóle nie słuchałam chłopców,wyrzuciłam ich plakaty,miałam ich dość.NiIe wiem czemu,ale ich znienawidziłam.To było takie....dziwne.Ostatnimi dniami też nie słuchałam chłopców,ale dzisiaj na youtube napisałam "One Direction all songs" i włączyłam filmik,który trwa 3 godziny.Teraz,gdy to piszę,jest 2:14 (dwie godziny i czternaście minut) hah.Że mi się chce.A czemu?Bo jestem Directioner.Wiele razy spotkałam się z sytuacjami,gdzie obrażano chłopców-zawsze ich broniłam.Kocham ich,bardzo.10 czerwca lecę do Londynu,miałam nadzieję,że będę na koncercie chłopców,ale oni będą w Ameryce.I mam zawsze pecha.

~Ewelina

czwartek, 9 maja 2013

Fifteen: Bulgotki, dziwki, rowery, geniuszki- mam już dosyć tego dnia...

Dzisiaj jest czwartek... KA BUM TSSS!!!
Tak, wiem, nie spodziewaliście się tego w ogóle.
Zaczniemy od początku, co?
Tak, więc... Obudziłam się dzisiaj w iście fantastycznym humorze... Serio, aż chciało się wstać, zjeść śniadanie, założyć ten pierdzielony plecak na plecy i iść do szkoły. Tak, pójście do szkoły możemy generalnie pominąć, ale ogólnie chciałam podkreślić dramaturgię chwili i zależało mi, byście poczuli moje szczęście dzisiejszego poranka.
W szkole nie działo się w sumie nic ciekawego. Poza tym, że co chwilę wpadałam w dżumę, a kiedy Jossie udało się mnie z niej wyciągnąć (padło na lekcję języka niemieckiego) zostałyśmy upomniane chyba z 45 razy. W sumie nie dziwię się Pani W., bo przy naszej ławce zgromadziło się dość sporo osób, ponieważ rozdawaliśmy role do naszego SHREK REMAKE na Zielonej Szkole. Wychodzi na to, że mam chyba być smoczycą, czy ki pies... A wiecie... Ona ma dzieci z OSŁEM!!! Haha, Paulinko ogarnij...
Lekcja języka polskiego również przedstawiała się dosyć interesująco, ponieważ to właśnie od niej zaczęła się nasza głupawka z Jossie. Pani gadała coś o symbolach mądrości, nasz dialog:
Ja: Delfiny są mądre...
Jossie: Cośtamcośtamcośtam *nie zrozumiałam*
Ja: Co?!
Jossie: Cośtamcośtamcośtam *znów nie zrozumiałam*
Ja: CO?!
Jossie: Cośtamcośtamcośtam...
Ja: Jakie bulgoty delfinów?
Jossie: *faceplam* Delfiny to symbol głupoty!
*BRECHTU BRECHTU BRECHT*
Potem Pani M. zaczęła nam dyktować notatkę:
"Autor wykorzystuje..."
Kolega z ławki za nami: DZIWKI!!!
Jossie zapisuje: Autor wykorzystuje dziwki...
Kiedy wyszłyśmy ze szkoły rozpoczęła się pogadanka na temat rowerów, rowerzystów, kasków rowerowych, maratonów rowerowych i wycieczkach rowerowych, podczas której nasza przyjaciółka trafnie stwierdziła, iż "Nie jest geniuszką rowerów", gdyż prawie wypierdzieliła się usiłując wjechać na schody.
Potem byliśmy na angielskim, gdzie po dziesięciu minutach ciszy musieliśmy opisać swoje życie jako banknot.
Poszliśmy także do Franciszka, a ja muszę przyznać, że było całkiem słitaśnie, bo zapożyczyliśmy pianino jego siostry i gitarę jego taty i muzykowaliśmy.
Byłam także u fryzjera. Baba obcięła mnie jak w jakichś latach 70tych i włosy przysłaniają mi chyba całą twarz, ale kij z tym... Trzeba żyć dalej :) To tylko włosy- odrosną...
*Powtórzyłam słowo "być" z 10 razy, ale nie chce mi się zmieniać*
To byłoby *kurde, znowu* na tyle.
Kocham Was <3
~Kocia3ek

piątek, 26 kwietnia 2013

Fourteen: A small but the happiest man in the world

Dzisiejszy dzień uważam za udany! Co się stało? Dla was nic specjalnego ale dla mnie... do kupa emocji i miłych wspomnień. Miałam konkurs teatralny... Wystawialiśmy przedstawienie 'Imć pan Twardowski'. Głupie ale przyniosło sukcesy. Od początku..
Wstałam rano i zastanawiałam się co będzie.. Wyszykowałam się i ruszyłam w stronę szkoły. Równo o 8.00 wszyscy razem poszliśmy na autobus. Dojechaliśmy a tam czekała już na nas pani, która jechała samochodem wraz z rekwizytami. Wylosowaliśmy nr który świadczył o tym którzy będziemy. W naszym przypadku była to 5. Potem bym pomyślała 'Szczęśliwa 5' ale wtedy jeszcze nic nie podejrzewałam. Obejrzeliśmy 4 przedstawienia i my! Panie nie były z nas dumne ale daliśmy radę co było najważniejsze. Potem jeszcze  4 przedstawienia i jury zaczęło obrady. Czas leciał wtedy jakoś wolniej. Każdy czekał na ten moment. W moim zegarze w umyśle trwało to tygodniami a tak na prawdę  jakąś godzinę. Właśnie, po godzinie nadeszła ta chwila. 3 miejsce... nie my.. 2 miejsce.. nie my.. Potem organizatorzy trzymali nas w niepewności gdyż rozdawali w tym czasie wyróżnienia dla nauczycielki. Cały czas trzymałam kciuki.. Nagle usłyszałam przez mikrofon "Nadszedł długo oczekiwany moment...".Spięłam się i nasłuchiwałam kto zajął to najlepsze, pierwsze miejsce.. nagle, nie uwierzyłam własnym uszom! Przez mikrofon usłyszałam nr swojej szkoły! Dziewczyny zaczęły na mnie skakać, piszczeć, wrzeszczeć a do mnie nie docierało że wygraliśmy! Dostaliśmy nagrody, wszyscy nam gratulowali.. wspaniale !! :D
Może i ten post nie był długi ale mam nadzieję że mnie rozumiecie ;*
~ Karolina :)

piątek, 19 kwietnia 2013

Thirteen: Friendship is everything to me

Taki mały wstępik. Jeśli nie masz przyjaciółki , możesz się popłakać. Jeżeli ją masz, po prostu powiesz potem ' Ta dziewczyna dobrze gada'. Wiecie, dzisiaj dowiedziałam się że mam przyjaciół.. Że wcale nie jestem do niczego. Każdy chce mieć tą pewność że gdy przyjdzie rano do szkoły nikt go nie odrzuci. Ja przez pewien czas tak nie miałam. To już mój chyba drugi post o przyjaźni lecz ona związana jest z moim dzisiejszym dniem. Wszystko wam opowiem. Od początku , do końca. Zaczynamy...
Przyjaźń.. nie da się powiedzieć definicji tego słowa. Dla każdego oznacza to coś innego. Dla niektórych osobę, która ci pomaga, dla innych osobę, z którą siedzisz w ławce a dla mnie to dziewczyna, która odmieniła moje życie na lepsze. Cóż.. Słowo przyjaźń to najładniejsze, najwspanialsze słowo na świecie. Jak dobrze jest móc podnieść się na duchu  słowami 'Mam przyjaciółkę!'. Ja tak właśnie mam od pewnego czasu. Cóż mówić, szczęście mam ale mam totalnego pecha do przyjaciół! Jedna.. Znamy się od przedszkola! No cóż mówić, była dla mnie jak siostra dopóki nie zaczęłam kumplować się z Julią. Moją drugą 'przyjaciółką'. Julia.. dzisiaj to imię kojarzy mi się z największym wrogiem ale to później. Cofnijmy się w przeszłość.. 4 klasa.. ja i jedna dziewczyna przyjaciółki.. jednak nagle znalazłam wspólny język z Julią. Byłyśmy jak siostry. Udawałam przyjaciółkę jednej bo nie chciałam jej zranić ale potem to się zmieni. Pewnego dnia, napisała do mnie na Skype. Wtedy się strasznie pokłóciłyśmy.. Napisała do mnie 'Spierdalaj!' , 'No tak tacy mądrale nie rozumieją'. Może to nie urażające dla was teksty ale wtedy miałam łzy w oczach.. Usłyszeć od przyjaciółki takie słowa. To przykre, po prostu.. Potem czekałam na zakończenie tej upiornej klasy! Ta dziewczyna , raz na zawsze miała się odwalić ode mnie i mojego życia. Wyprowadziła się.. To samo miasto , inna ulica.. inna szkoła.. Teraz jednak się jeszcze widujemy ale cóż. Cały czas myśli że jest fajniejsza. To mnie denerwuje. Julka.. och ta Julka! Rok temu byłyśmy BFF. Kochałam ją jak siostrę, ale pojechałyśmy razem na obóz. Po obozie ona zakolegowała się z Emilką. Zostałam całkiem sama. Bez przyjaciółki czy nawet dobrej koleżanki. Julka zaczęła się robić nieznośna. Chciała pokazać jaka to jest super. Dosłownie jak moja pierwsza przyjaciółka. Zaczęłam mieć jej dosyć, podobnie jak Emilka.  Kilka razy pogadałyśmy. Polubiłyśmy się, bardzo. Obie miałyśmy cel, może wredny ale miałyśmy. Zemsta nad Julką. Niech zobaczy jak to fajnie. Ona nie wie co czułam siedząc sama w drodze do Warszawy. Nie wie.. Po prostu.. Nasz cel dobiegł końca. Julka zakolegowała się z kimś innym. Ja i Emilka przez ten czas zbliżyłyśmy się do siebie. W 1 klasie nie wiedziałam że będziemy przyjaciółkami. Ona serio mnie lubi. Czuję że będziemy przyjaciółkami do końca życia.. Kocham ją! Spędzamy ze sobą całe przerwy, lekcje. Mamy swoje własne beki,odpały itp. Ona to moja BFF. Myślę o niej i gadamy 24h/ 7 dni w tygodniu!
Dobra napiszę teraz o moim caaałym dniu! Od początku...
Jak każdy dzień, zaczął się od 00:00.  Wtedy jeszcze spałam.. Rano obudził mnie brat hałasując. Była 6:40, coś koło tego. Potem nie zasnęłam. Uszykowałam się i poszłam do szkoły. Tam miałam przedstawienie. Ostatni raz je wystawiałam, żegnałam się z tą rolą na zawsze! Byłam smutna choć szybko pocieszyłam się ciasteczkami i darmowym piciem. Potem miałam muzykę. Jakoś przetrwałam! A po niej ? Kolejny odpał z Emilką. Poszłyśmy sobie na Plac Dąbrowskiego*. Najpierw lekko kropiło. My nie zwracałyśmy na to uwagi! Poszłyśmy do sklepu i kupiłyśmy.. LODY! Dobre lody nawet w deszcz. Zjadłyśmy je w niecałe 5 minut a potem, kupiłyśmy jeszcze popcorn. Zjadłyśmy w 2 minuty i zaczęła się zabawa. Nagle Emilka podsunęła pomysł na 'Test odwagi'. Robiłyśmy dużo odważnych rzeczy. Oczywiście w stylu machania do ludzi bo przecież ze spadochronem nie będziemy skakać! Emilka pomachała do jakiś kolesi na balkonie a ja zapytałam się pani która godzina. Potem, pytałyśmy o Park Staszica. Miałam taaaki ubaw! Połowa ludzi nie wiedziała a jeden koleś nam odpowiedział 'Wiem, ale wam nie powiem bo pytacie się wszystkich ludzi dookoła.' Co było prawdą ale cóż! Potem, padało co raz mocniej. Emilka odprowadziła mnie pod szkołę i obie ruszyłyśmy w kierunku domu. Trochę zmokłam ale dało się ogarnąć. W domu trochę posiedziałam i poszłam po koleżanki i odnieść bratu gitarę do szkoły. Z dziewczynami poszłyśmy na zbiórkę harcerską. Tak jestem harcerką! Kochamy tam chodzić. Świetna zabawa, świetni ludzie! Wróciłam ze zbiórki i tak jakoś zleciało że właśnie to piszę. Zaraz koniec tego pięknego dnia. Może jeszcze kiedyś taki będzie!
Podsumowując :
Przyjaźń to dla mnie coś więcej i kocham życie ! :*
Ale się dzisiaj rozpisałam.. Mam nadzieję że ktokolwiek skomentuje. Odnośnie jutrzejszego dnia! Wyjeżdżam do babci i będę w niedzielę wieczorem. To naraziee ;*
*Plac Dąbrowskiego - jeden z placy w Łodzi. Stoi tu Teatr Wielki
~ Karolina :)

czwartek, 18 kwietnia 2013

twelve:You shine just like the sun

Cześć :) Jestem Aleksandra mam 15 lat i interesuje się muzyką.Jestem tutaj na próbę.
Pogoda przez te kilka dni mnie pozytywnie zaskakuje. Jest bardzo ciepło, a już myślałam że to nigdy nie nastąpi . Ten czwartek był najlepszym dniem w całym tygodniu.
Na WF grałam w tenisa ziemnego a na następnej lekcji oglądałam "mecz" siatkówki . Zdecydowanie brakowało mi takiej pogody gdzie wszyscy są na świeżym powietrzu i nie trzeba ubierać kurtek :) Natomiast teraz jaram się "all around the world" na Eska TV <3 Wieczorem na rowery i jakoś leci :)
PS. Przepraszam za słabej jakości zdjęcie ale mój telefon nie jest fajny :)

wtorek, 16 kwietnia 2013

Eleven:Small girl,big heart

Heej ;)
Dzisiejszy dzień zapowiadał się OKROPNIE -.- Najpierw Andrzej mnie szykanował ale:
Dzisiaj wyrzuciłam z siebie wszystko u wychowawcy-nareszcie.
Chłopak z szóstej przestanie mnie szykanować tekstami "A pamiętasz jak ze sobą spaliśmy?","Dobrze dzisiaj rano obciągałaś!","Zrobisz mi loda??"...-.-
A na przerwie razem z moją BFF śpiewałyśmy "One Way Or Another" i "Kiss You"
Po szkole pojechałam z mamą do sklepu ogrodniczego i kupiłyśmy sadzonkę czereśni,która jest prze prześliczna =^.^= 
A następnie do Macka-też tylko z mamą.
Ehh..
Tak już jest jak się rodzice rozwiodą...
Mam nadzieję,że w tym tygodniu dojdą moje trampki Converse z Anglii od babci,bo podobno wysłała mi je w tamten piątek,w dzień moich urodzin x3 Ciekawi mnie jaki będzie kolor ;D
Tak,lubię się przechwalać ;> I to bardzo,więc często znajdziecie w tekście,który ja napisze przechwałki ;* Ale nie przejmujcie się xd ja już tak mam ^^
Teraz właśnie napiszę o czymś,czego nikt nie znosi.Napiszę o SZKOLE ;p.Więc krótko mówiąc:jestem jednym wielkim kujonem i w konkursie matematycznym,dostałam się z do finału.Dla porównania,to było na poziomie 6kl,a ja chodzę do 5 ;> i pani od matmy mi powiedziała,że jak będę w pierwszej dziesiątce to mi da na koniec roku celujący z matmy,a jeżeli będę mieć 6 z matmy,to pojade na koncert mojego ulubionego zespołu-1D!Jednak w  tej chwili jestem w moim pokoju,w którym jest mój bałagan i siedzę sobie na moim łóżku z moją pościelą. Hah. Znowu przechwałki.Dzisiaj razem z tatą miałam iść do okulisty,bo od paru dni szczypią mnie oczy.Ale nie poszłam.Czemu?Bo kochany ojczulek powiedział,że nie ma czasu.Jutro do ortodonty z aparatem -.- Nienawidzę tego ściąganego gówna!!
Nienawidzę siebie.Czemu?Nie wiem sama.Może przez to,że jestem inna od reszty dzieciaków? A może z powodu mojego wyglądu?Możliwe są obie opcje.A może temu,że jako jedyna dziewczynka w klasie nie mam chłopaka?Tak,dalej czekam na tego jedynego.Nie,ja już go znalazłam.Ale on nie daje mi szansy.Mówi,że zostały te trzy czy dwa miesiące i nie ma czasu.Pewnie się dziwicie,ale wiecie,on jest w szóstej,ja w piątej.Pff.Dzisiaj na świetlicy miałam taką karteczkę "Foch-nie zbliżaj się!",a on się spytał czy to do niego.Ja tylko znacząco pokręciłam głową i oboje zaczeliśmy się śmiać.Ale mam sposób na kosza:
Powtarzam sobie: "Nie martw się,13 miesiąca w 32 dzień o godzinie 25:61 przyjedzie twój książę"x3
Narazie kończę,bo nie mam żadnych już relacji z dzisiaj ;D
~Ewelina

Ten : However, heavy and cool

Ten dzień był taki niesamowity a zarazem ciężki. Może i ten post nie będzie długi ale chciałabym Wam opowiedzieć co dziś robiłam. Zacznijmy od początku..
Wstałam i wyszykowałam się do szkoły. Po pobudce jeszcze dobre 15 minut leżakowałam w łóżku. No cóż.. To nie ważne! W myślach powtarzałam sobie 'To będzie najlepszy dzień w życiu!'. Dzisiaj w mojej szkole miały odbyć się zdjęcia. No po prostu kocham zdjęcia! Może nie  jestem fotogeniczna ale i tak je kocham! Ubrałam nową bluzkę, fajne spodnie do kompletu i poszłam. W szkole chyba pierwszy raz czułam się fajnie i luźno. Minęła pierwsza lekcja... matma.. pani oddaje sprawdziany! Bałam się bo może i z matmy jestem dobra ale wyjątkowo ten test mi nie poszedł.. Dostałam 2! Dumna nie byłam ale zawsze coś. Druga lekcja .. W-F. Może niektórych to urazi ale nienawidzę tego przedmiotu! Może przez panie, które nas uczą, może przez ten klimat.. tego nie wiem! Ale dostałam 6. To mnie uszczęśliwiło po tej nieszczęsnej 2. Potem nadszedł czas na religię.. Była kartkówka! Nie wiem co dostałam i w ogóle ale dostałam 5. Dobra! Nie będę pisać o lekcjach bo co was to ? Ale na przerwach takie odpały że nie wiem! Moja przyjaciółka i ja śpiewałyśmy na całą szkołę 'JA UWIELBIAM JĄ!' , 'NIE UDA NAM SIĘ MIEEEĆ WSZYSTKIEGO NA RAZ!!'. Dawała mi batonika. Pokazała mi Fuck'a a ja i tak powiedziałam że ją kocham! Na boisku graliśmy w piłkę nożną z dziećmi z 2-3 klasy. No ogólnie. Chciałabym tu napisać że różnice są nie ważne. Ważne jest to co nas łączy. Przyjaźń dla mnie to nie rzecz materialna a coś po czego stracie możemy cierpieć. Płakać, smucić się.. to coś czego nie da się przerwać z dnia na dzień. Po prostu.. Wiecie.. moje dwie przyjaźnie nie wyszły ale dziś wiem że to nie była przyjaźń na zawsze.. Jedna, 'przyjaźń' od przedszkola .. ale pewnego dnia nasze drogi się rozeszły.. Po prostu, tego nie da się określić. Ona musiała iść do innej szkoły ale dla mnie strasznie się zmieniła. Teraz też się z nią spotykam ale to nie to co kiedyś. Druga , pojechałam z nią na obóz... byłyśmy jak dwie krople wody.. ogólnie poznałyśmy się w szkole. Pojechałyśmy na ten obóz i .. nasza przyjaźń...ona się rozpadła.. Po wakacjach ona znalazła sobie nową 'przyjaciółkę', która teraz.. jakby to powiedzieć.. jest moją BFF. Mam dwie BFF.. Jedna Ewelina(nie z bloga), poznałam ją w szkole. Jest ode mnie starsza o dwa lata o rozumiemy się bardzo ! Kocham ją! A druga, Emilka, poznałam ją w klasie. Chodziłyśmy razem do klasy od 1 kl ale dopiero w 5 złączyły nam się drogi i tak wyszło. Dzięki tym dwóm dziewczynom, zrozumiałam co to przyjaźń. Kłótnia nas nie rozdzieli. Po prostu, lubimy się i nie zwracamy uwagi na nasze wady..  Myślę że to jeden z najlepszych dni .. Zapamiętajcie.. Przyjaźń to coś więcej, przyjaźń to przyjaźń i nic i nikt tego nie zmieni! <3
~ Karolina

niedziela, 14 kwietnia 2013

Nine: First, a great day.


Więc heej :*
Jestem nowa,mam 11 lat i mam na imię Karolina. Mój dzisiejszy dzień to świetna przygoda ! Nie podejrzewałam że może być tak fajnie. Jeszcze nie minął cały ale i tak jest świetny ;) Dobra nie będę was zanudzać, od początku.. Ranek, deszczowy , niedzielny poranek. Muszę po nie przespanej nocy , z trudem się obudzić o 7:00. Niestety, plan nie wypalił.. Budzik 'tata' zawiódł i obudził mnie o... 7:40! Myślałam że nie zdążę.  No tak! Jeszcze nie wiecie na co! W Łodzi gdzie mieszkam odbył się światowy maraton 'Dbam o Zdrowie'. W związku z nim został zorganizowany konkurs 'Mistrz Kibicowania'. Każda Łódzka Szkoła Podstawowa kibicowała odważnym maratończykom, którzy mieli do przebiegnięcia 42 km! Ja, zamiast kibicować, podawałam wodę. Oczywiście nie zgłosiłam się wcześniej więc pewnie zabrałam miejsce jakiejś osobie ale nie ważne. Czekanie na maratończyków.. godz. 10:30.. i co ? Zamiast nich jedzie samochodem komisja konkursowa. Wszyscy zabrali się do kibicowania! Staraliśmy się jak mogliśmy! Krzyczeliśmy, tańczyliśmy , śpiewaliśmy.. Jak dla mnie poszło nam niesamowicie.. Ale jak oceni komisja ? Tego nie wiem! Była tam moja przyjaciółka, absolwentka już SP do którego chodzę. Odpały , beki itp.. Z nią nigdy nie jest nudno! Komisja odjechała.. Ufff... Myślałam że już nigdy nie pojadą. Każdy zajął stanowisko. Pędem nalewaliśmy wody i izo-toniki, przy tym śpiewając piosenki naszego ulubionego zespołu - One Direction. W oddali zauważyłam małych poruszających się ludzi! Zaczęły się wrzaski w stylu 'BIEGNĄ!' , 'ODSUŃCIE SIĘ!' itp. Moje uszy by nie przetrwały ale było fajnie. Najpierw, nikt nie chciał ode mnie brać ale później... Poszłam na początek i cóż! Kubek po kubku , zabierali biegnący ludzie. Biegałam od stołu do stołu po choć jeden kubek wody. Nabiegałam się, fakt , ale pierwszy raz od rana było mi ciepło! Nie ma to jak poczuć ciepło, fajne , miłe ciepło! Znacie to uczucie, prawda ? To co działo się dalej to nudy... Podawanie wody.. Byłam cała mokra. Nagle zorientowałam się że zgubiłam w tłumie moją  przyjaciółkę. Zaczęłam jej szukać a ona.. Śpiewa przed mikrofonem! Zrezygnowałam z podawania wody i podeszłam do niej i wariowałam z nią! Poleciały fałsze 'Łopan gangam stajl!' 'Bum Bum Mama!!' 'Wyginam śmiało ciało, wyginam śmiało ciało, dla mnie to MAŁO!'. No i co dalej ? Sprzątanie! Ostatni zawodnik przebiegł i nie mamy komu kibicować! Potem poszłam do domu i gadałam z przyjaciółkami. Ten dzień to jeden z najlepszych! Oto mój dzień, pierwszy na tym blogu a wspaniały w życiu! Mam nadzieję że zostanę z Wami na zawsze ;* 
~ Karolina :)

sobota, 13 kwietnia 2013

Eight:Pain in the heart

Cześć,jestem Ewelina,mam 12 lat i jestem tu nowa ;)
Dzisiaj był jeden z najgorszych i najsmutniejszych dni w moim życiu...
Nie rozumiem,czemu przyjaciele odchodzą...
Nie wiem po co jest tęsknota...
A może po to,by uświadomić sobie co się traci?!
Wracając do tematu najgorszych dni w życiu,pewnie chcecie wiedzieć czemu akurat ta,piękna,słoneczna sobota jest przepełniona dla mnie smutkiem,co nie?
Zdjęcie zrobione dzisiaj w okolicach Harendy(Zakopane)
No to cofnijmy się w czasie,trzecia klasa,początek...Dochodzi Natalia...Nie wiedziałam ile nas połączy,że będziemy najlepszymi przyjaciółkami,że będziemy sobie ufać bezgranicznie!
A teraz?Teraz to zostaje gówno!Za niecałe dwa miesiące Natalia wyjeżdża do Londynu,na stałe....
Będę żyć wspomnieniami,zdjęciami,filmikami i prezentami...
Ale na szczęście jadę w tym roku do Londynu na dwa tygodnie...Może spotkam moją BFF <3
Nie wiem,ale liczę na to <3
Dzięki niej zrozumiałam słowa "Never Say Never"...
Jest osobą,która rozumie wszystko...
Plotki,które o sobie wymyślałyśmy nie były warte naszej przyjaźni!Nawet nie wiem czy ja byłam tej przyjaźni godna...
Ale,zawsze Ona będzie miała miejsce w moim sercu <3
Nawt,jeżeli się mamy nie spotkać ;3
/Ewelina

Natalia po lewej i ja po prawej

środa, 10 kwietnia 2013

Seven: The Flag Of Power

Haha!!!
Dzisiaj było zdecydowanie jedno z tych odjechanych popołudni.
Na wstępie chciałabym Was przeprosić, że wczoraj nic nie napisałam, ale po prostu nie miałam co, ponieważ zwykle wtorki w moim wykonaniu są nudne, a potem nie mam siły nic robić...
Za to środy... No niby siedem lekcji w szkole, ale za to po lekcjach można mieć niezłe pole do popisu, zwłaszcza przy takiej pogodzie, jaka zagościła u nas właśnie dziś.
Dobra, ja może zacznę od początku...
Wstałam przed siódmą, zjadłam śniadanie...
Eee... Lepiej zacznę od tego CIEKAWSZEGO początku...
Wyszłyśmy z Jossie ze szkoły, a że po nią mama miała przyjechać dopiero o szesnastej, zdecydowałyśmy się na spacerek. Rzuciłam tylko plecak na korytarz u mnie w domu, oznajmiłam tacie, że wybywam i już po chwili stałyśmy obie w klatce naszego kolegi.
Oczywiście, jak to na nas przystało, już na samym początku była beka, ponieważ, zamiast przywitać się z nim i naszym innym kolegą, zapytałyśmy, czy mają pieniądze. I wiecie co? MIELI!!!
Także no... KIERUNEK- LEWIATAN. CEL- CZEKOLADA. 
Później... Później przeszliśmy się na forty z zamiarem pozostania tam i skonsumowania reszty zakupionej za nieco ponad 3 zł czekolady, jednakże w porę zorientowaliśmy się, że jacyś pizdofile wjechali tam samochodem i Bóg wie, co robili przy bagażniku. Także... Kulturalnie się wycofaliśmy i poszliśmy na orlika, gdzie... Spotkaliśmy Darrrrrrreczka, który grał w piłkę ze swoimi ziomkami. Kiedy latanie za piłką Darrrrrrreczka i wrzeszczenie jego imienia oraz wychwalanie jego"męskości"już nam się znudziło, wróciliśmy się na osiedle, gdzie nasz kumpel Piotr oddawał się rozkoszy jeżdżenia na rolkach. Dołączył się do nas na przyczepkę i szwendaliśmy się razem. I tym starym, indiańskim sposobem doszwendaliśmy się z powrotem pod dom Franciszka, gdzie wszystko się zaczęło...
Tam Pan Piotr zaczął bawić się w SUPERMAN'a i jak porypany latał z jakąś gałązką drzewka iglastego (nawiasem mówiąc: są to rośliny nagonasienne) i drzeć się, że to jego chorągiewka mocy. Ogółem: bawił się w Anię z Zielonego Wzgórza, nadając różne, dziwne nazwy różnym, dziwnym przedmiotom, jak to na prawdziwego super bohatera przystało.
Wymyślił sobie także swoje własne zaklęcie: KAZAM!!!
*Piotrek: KAZAM!!!
Ja i Jossie: KAZAM?!
Piotrek: Kazam ci się otworzyć!
*
Zostaliśmy zaproszeni przez Franciszka, by zobaczyć jego żaby, ryby i inne szpanerskie zwierzaczki, które posiada w swoim akwarium, więc przyszliśmy, powzdychaliśmy nad nimi i poszliśmy.
I co? I Jossie pojechała do domu, ja poszłam do domu, napisałam Wam to wszystko, czego i tak na pewno nie przeczytacie, ale... Yyy... No :)
Także to byłoby na tyle...
Aha... Dziś bez zdjęć, bo nie chce mi się szukać jakichś adekwatnych do sytuacji :)
~Kocia3ek

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Six: I miss my brother... Say what?

Siemka :P Nie mam dzisiaj za bardzo co wkleić, bo tak jakoś...Nie wiem :D Tęsknię za bratem! OMG! Nie ma go dopiero dwa dni, a codziennie wyjeżdża do internatu, a ja tak szybko za nim tęsknię. Może to dlatego, że wiem, że tym razem nie będzie go cały miesiąc ;c Wyjechał do Turcji. Dokładnie nie wiem co za miejscowość, ale... :D No i mam doła. :D Moje wypryski na twarzy niezmiernie mnie wkurwiają! Przepraszam za słownictwo ;c Już nie mam siły. Na szczęście mama zapisała mnie do dermatologa na środę. :) Mam nadzieję, że mi pomoże. Pod względem pogody jestem happy! Poprawia się :D Chociaż w Turcji już mają po 30 stopni :O Dziwne, bo dzisiaj nie mam co pisać xd Cóż byłam u koleżanki z klasy, ona ma domowe nauczanie, ale nie będę pisać dlaczego. Nastraszyła mnie jakimiś strasznymi historiami, rodzice wyszli, a ja tutaj umieram! xd Masakra, jak ją spotkam, to ubiję! Mam zamiar sobie przefarbować włosy na blond, bo mamy za dwa tygodnie 4 dni wolnego w szkole, gimnazjum pisze sprawdziany.Aha... jeszcze mam problemy z matmą. Moja rodzicielka zapisuje mnie na korepetycje :D Dobra...idę zakładać chyba new bloga, bo wpadł mi do głowy pomysł na blog banalny, ale ciekawy :D Kończę skarby, paa <3 /Issabelle

sobota, 6 kwietnia 2013

Five: You know me better than I know myself...

Sobota... Musiałam Wam o tym powiedzieć, bo przecież nie macie kalendarzy, komórek ani nawet internetu, żeby to wiedzieć, nie? ^.^
Właśnie rozmawiam sobie na FB z pewną osobą... Osobą, za którą poszłabym wszędzie... Osobą, która ma na mnie taki wpływ, jakiego nikt nie miał i zapewne w najbliższym czasie nie będzie miał... Osobą, bez której nie wyobrażam sobie teraz prawidłowego funkcjonowania... Osobą, która sprawia, że odkryłam w sobie potencjał na całkiem niezłą wariatkę... Osobą, która jako jedyna potrafi prosto w oczy wygarnąć mi wszystkie moje wady i niedociągnięcia, a mimo to potrafi je znieść... Osobą, która potocznie nazywana jest najlepszą przyjaciółką, ale dla mnie to chyba jednak znaczy trochę więcej...
Jak się zaczęła ta nasza przyjaźń?
Cóż... Tego sama nie wiem, nie pamiętam po prostu, kiedy to się zaczęło i w jaki sposób. Ale to był typowy przykład: Od nienawiści do miłości...
Pamiętam ten pierwszy dzień w szkole w drugiej klasie, jakby to było dzisiaj... Znowu w mojej retrospekcji pojawi się strój galowy, ale pomińmy proszę ten szczegół, to dla mnie zbyt traumatyczne.
Idę wzdłuż ciasnego korytarza. Mijam gabinet pielęgniarki, cała masa znajomych mi osób wita mnie lub po prostu posyła jakiś blady uśmiech, żeby tylko nie odłączyć się od rodziców i nie zgubić ich w tłumie. ONA też tam stała.
"Pewnie nowa, pewnie trafi do nas"- pierwsza myśl po zobaczeniu jej.
I jak myślałam, tak też się stało. Ach, ta moja przewidywalność.
Na początku były niezłe zgrzyty między nami. Latały każde możliwe obelgi (oczywiście na poziomie uczennic klasy drugiej szkoły podstawowej, więc wyobraźcie sobie, jakie było to głupie). Ja miałam wtedy inną przyjaciółkę, która z biegiem czasu stała się dla mnie kimś zupełnie obcym i znienawidziłam ją szczerze po kilku miesiącach tej "przyjaźni", bo uświadomiłam sobie, że robię to z przymusu.
Zielona szkoła w drugiej klasie- To chyba tutaj się wszystko zaczęło. Ja miałam wówczas pokój z dwiema dziewczynami: Jedną z nich naprawdę lubiłam, a druga była tą właśnie moją "byłą przyjaciółką". Co się tam w pokoju działo, nie będę przytaczała, bo uważam to za głupie, dziecinne i zupełnie niedojrzałe.
I chyba moja przyjaźń z Jossie zaczęła się właśnie wtedy, a rozwinęła w 3ciej klasie, kiedy to postanowiłyśmy razem usiąść i (nawiasem mówiąc) zrobiłyśmy o to całkiem niezłą aferę. I słusznie, jak się okazało, bo siedzimy tak sobie razem już od kilku dobrych lat!
Miewamy wzloty i upadki, ale wydaje mi się, że na rzecz kilku niewielkich sprzeczek żadna z nas nie mogłaby zrezygnować z nocnych rozmów, wieczornych posiedzeń na huśtawkach na placu zabaw, spacerów po lesie, robienia siary w każdym możliwym miejscu, głupawek w najmniej odpowiednich do tego momentach, śmiania się ze wszystkiego na okrągło, wrzeszczenia na garnek podczas gotowania ziemniaków do obiadu... Ach, te wspomnienia...
Takie rzeczy, tylko z Jossie...
Nie wyobrażam sobie, jak teraz wyglądałoby moje życie, gdyby ona nie przeprowadziła się z Warszawy i nie przyszła do naszej szkoły...
Także.... KOCHAM CIĘ, JOSSIE!!!
~Kocia3ek

piątek, 5 kwietnia 2013

Four: That for day. Again Jonatic.

Z góry uprzedzam, że mogą w poście występować treści wulgarne./ Izaa
Wiem, że jestem do dupy i że myślicie, że mam się za nie wiadomo kogo, ale nie. Ja tylko marzę i marzę, a kocham to robić <3 Marzenia to jedyna rzecz, której nikt mi nie zabroni <3

Siemanooo :D Wczoraj miałam bulwersik xd Znowuuuu :D Znowu byłam zła, że ja nie mogę tak jak oni stać na tej wielkiej scenie i cieszyć się wspólnymi chwilami z osobami, które mnie słuchają...Gronem odbiorców. Jest masę gwiazd, co tego nie doceniają! Jak można? To jest takie wspaniałe! Otóż ja jestem osobą wierzącą, nie zamierzam się z tym ukrywać. Ostatnio się wściekam na Boga,że mnie tak zostawia. Ja tutaj się staram, wszystkim dogadzam, tylko nie sobie, modlę się, proszę Maryję o pomoc (wygląda to tak, że gadam do obrazka, według mnie tak jak bym z nią gadała), a tutaj nic! W szkole same problemy, z wyglądem tak samo, wgl jak na siebie do lustra patrzę, to mi się rzygać chce, nie chcę się wdawać w szczegóły, na tym zdjęciu powyżej wszystkiego nie widać uwierzcie mi. Skapnęłam się, że moi "prawdziwi przyjaciele" są do dupy, to nie przyjaciele. Jedynie na Paulinkę mogę liczyć, pozdrawiam Kociaku <3Fuck! Już przeklinam nie wiem ile razy dziennie! No i co jeszcze? Jedyne z czego się cieszę, to to, że Jonasowie wrócili, a z nimi ja Jonatic <3 Strasznie podoba mi się new piosenka Little Mix, How Ya Doin <3 Przywitajcie się z Roomie, Beyhive, Lovatic, Mahomie, Belieber, Jonatic, Sheeranator, od niedawna Mixer i oczywiście Directioner <3 Kocham jeszcze Tiffany Alvord, ale nie wiem jak się jej fandom nazywa xd Ona nagrywa covery i własne piosenki na yt, posłuchajcie sobie, polecam <3 Najbardziej z LM uwielbiam Jade <33 Te jej loczki z How Ya Doin <3 Z Jonasów, to wiadomo, Nica :D A z 1D to tesh wiecie, moi zacni mężowie Niall i Harry. Nie wiem co tu mogę napisać... Mój brat jutro jedzie na praktyki do Turcji, dostał masę ciuchów, a ja mu piekielnie zazdroszczę xd Praktyki informatyczne. :D Nie wiem jak namówić tatę żebym mogła jechać z kuzynką Magdą ( ostatnim razem wspomnianą ) na wakacje na Sy.... coś tam xd Wiem, ze gdzieś do arabów :D Zachciało mi się :D Ale kanał -.- Szlag kurwa mać!
Przeoraszam :D Ou! Właśnie! :D Nasza kochana kocia ostatnio wymyśliła coś takiego, nasze fandomy :D Issabellanators (ja) i Paulanators (Kocia3ek) Hehe :D Jesteście fankami którejś z nas? Obie was i tak kochamy <3 :D A i kochani! :D To nie jest opowiadanie! To prawdziwe życie :D Bo my z Paulą po waszych komentarzach np. superr! dajesz nexta!,stwierdzamy iż myślicie, że to opowiadanie :D A to jest real kochani ;( Niestety, takie nasze nędzne życie :( Zapraszam na bloga: i-need-a-somebody.blogspot.com jest już new rozdział :D :) /Issabelle

czwartek, 4 kwietnia 2013

Three: Ready Or Not?

Stoję w białej koszuli, czarnej spódnicy w towarzystwie około setki identycznie ubranej młodzieży. Spotkanie fanatyków stoi galowych? Nie, to tylko test kompetencji.
Wszyscy strasznie się stresowali, ale ja w sumie nie. Zawsze wychodzę z założenia, że co ma być, to będzie i czy się uda, czy się nie uda, to jakoś przeżyję. Bo muszę...
Zdałam sobie sprawę z wielu, tak naprawdę oczywistych, rzeczy. I nie chodzi mi wcale o to, że nienawidzę rajstop, ale o to, że za trzy miesiące nie będzie mnie już w mojej szkole. Nie będę już mogła ponabijać się z pani od przyrody, nie będę mogła odrabiać zadania na kolanie kilka sekund przed rozpoczęciem lekcji, nie będę mogła wariować na WFie, nie będę mogła narzekać na nadmiar sprawdzianów w danym tygodniu, nie będę mogła pośmiać się na przerwach ze starymi znajomymi... I to chyba to mnie najbardziej w tym wszystkim boli.
I chociaż perspektywa chodzenia do gimnazjum zaraz obok krakowskiego rynku, bieganie za gołąbkami każdego popołudnia i półgodzinne jeżdżenie tramwajem co rano, by zdążyć do szkoły, powoduje szeroki uśmiech na mojej twarzy, to mimo wszystko jakoś tak dziwnie się z tym czuję.
Wpadnę w nowe otoczenie i boję się, że nie zostanę tam zaakceptowana. Nic na siłę, ale chyba jednak chciałabym mieć jakąś paczkę znajomych tak, jak w podstawówce.
Hmm... Teraz pozostaje mi zadać sobie jedno, kluczowe pytanie: Czy jestem na to gotowa?
Cóż... Nie wiem. Ja sama nie wiem. Im bliżej zakończenia roku szkolnego, tym bardziej zaczynam o tym myśleć. Niby wszystko już jest ustalone, ale nie powiem, że kilka razy (oczywiście na żarty) rozważałam pozostanie w szóstej klasie jeszcze na jeden rok...
A co u mnie poza tym?
W sumie nic specjalnego. Wróciłam do domu, zamieniłam ohydny i okropnie niewygodny strój galowy na zwykłe jeansy i stary T-shirt i klapnęłam na kanapie z laptopem na kolanach.
Pozwolę sobie zacytować teraz wypowiedź mojej babci sprzed kilku tygodni: "Połóż to dziadajstwo na stole, bo będziesz bezpłodna!" 
I wychodziłoby na to, że tym pozytywnym akcentem zakończę na dzisiaj. Niestety, ale chyba nie jestem aż tak wylewna, jak Izabela i nie mogę się równać z tym geniuszem.
Aha... I jeszcze... Chciałam życzyć wszystkiego najlepszego Taśce!!! Ułożyłabym Ci jakieś życzenia, kochana, ale mi się strasznie nie chce ;)
~Kocia3ek

środa, 3 kwietnia 2013

Two: My Miserable Life -.-


Tym razem coś ode mnie / Iza
 Z góry przepraszam, za moje stwierdzenia obecne w tym poście. :(

Yo! Ale mam dzisiaj zjebany humor. Chociaż kocham 1D to im piekielnie zazdroszczę. Czego? Cóż tego, że mają wszystko, czego ja o sobie nie mogę powiedzieć. Oni mają takie studia nagraniowe, że ja nie mogę, masę ludzi na koncertach, a ja marzę, wprost marzę o czymś takim! Ryczeć mi się chce! Wyczytałam dzisiaj w necie, że Harry kupuje sobie dom w Malibu. Ludzie! Marzę o takim domku od nie wiadomo ilu lat! A pozwolić sobie na niego nie mogę :c Co za niesprawiedliwość! Dzisiaj były u mnie siostry z Zambii:


Kiedy tak opowiadały o tych dzieciach, jakie mają warunki i wgl, to mi się ryczeć zachciało. Jak kiedykolwiek nagram własną płytę, wystąpię w jakimś filmie, czy wydam książkę, a są to moje największe marzenia, (ale jednak ba, marzenia), na pewno wszystkie zyski oddam właśnie tam (mimo,że jak wiadomo wprost marzę o domku w Malibu, o megaśnej szafie z ciuchami, o tylu kosmetykach, ze nie dam rady ich przeliczyć, o domowym nauczaniu, o nauczeniu się Francuskiego, o studiach w USA i o wielu innych rzeczach, dam te pieniądze właśnie tam.) Wybaczcie mi za ten mój bulwers, kocham 1D, baardzo, a najbardziej to już Nialla i właśnie Harry'ego. Myślę o nich dniami i nocami, zastanawiam się jak oni sobie dają tam radę z tym modestem. Właśnie, kolejna sprawa! Dzisiaj poczułam lekkie urażenie do Louisa, wyjaśnienie macie w tym Twitlongerze. No przepraszam, ale ja się bym poczuła jako Directioner nieco urażona. Szczerze? Cofam to! Po tym,że musi udawać związek z Eleanor to należy mu się chwila spokoju. Wiem jak to jest siłowo się z kimś umawiać. Niestety, ale na ten temat kiedy indziej. Ja już zaczynam wątpić, że związek Zayna i Pezz jest prawdziwy! Liama i Dan jestem prawie pewna, poza tym I LOVE DAN! To moja ulubienica. Ciul tam Modest! Oni się do wszystkiego mieszają! Jak bym ich dorwała toooo! I dla rozwiania wątpliwości, NIE JESTEM LARRY SHIPPER! Jestem NARRY SHIPPER! To już chyba wiecie dlaczego...Dobra...nie no, ale mam bulwers dzisiaj. Wybaczcie, a teraz coś z innej paki. Otóż chciałam się wam pochwalić jaką mam wspaniałą kuzynkę z za Rzeszowa (mieszkam pod Rzeszowem guys, zapraszam), Magdę. Magdalena ma 17 lat i paczajcie jak bardzo mnie kocha. Napisała mi to na terminarzu: "I <3 Iza". Ja na to:"Dzięki Madzia też cie kocham xD". 

A oto i moje mistrzowskie zdjęcie :P Barbara Kwarc Is My Hero Guys! :D


 Przy okazji serdeczne życzenia dla Pauliny (Kocia3ek) z okazji urodzin! Kocham cię skarbie, wiesz, nie? :)

I także chciałam was zaprosić na kolejnego bloga, którego założyłam. Dzisiaj ukaże się 1 Rozdział: KLIK. Jeszcze raz przepraszam,. Trochę się rozpisałam, lol xd Dobra, kocham was guys, paaa :**/Leslie

wtorek, 2 kwietnia 2013

One: At The Beggining

Noc. Godzina 23:30. Siedzę na łóżku z głową opartą o poduszkę, wpatruje się w okno i myślę. Myślę o przeszłości... Niestety, wszystkie moje wyraźne wspomnienia zaczynają się o wiele później, niż bym tego chciała. Bo nie sądzicie, że fajnie byłoby pamiętać, co się robiło mając zaledwie 2 lata? Co się wtedy myślało? Ja tak sądzę.
No właśnie... W nocy, kiedy pewnie połowa z Was śpi, ja gapię się w przydrożne latarnie (z których
część zaświeciła po raz ostatni kilka miesięcy temu) i wymyślam. Wymyślam całkowite głupoty. Jak zacząć nowy rozdział na blogu? Co napisać jutro na stronie na facebook'u? Jaką zrobić kartkę urodzinową koleżance? Takie właśnie myśli mam w głowie.
I doszłam do wniosku, że z tymi moimi chorymi myślami trzeba coś zrobić, jakoś je spożytkować. A co będzie lepszym wyjściem niż blog? Pamiętnik? Błagam, to już jest takie oklepane!
I co? I jest blog! Ale żeby było ciekawiej, nie zamierzam pisać go sama. Powszechnie wiadomo, że co dwie nieogarnięte głowy, to nie jedna!
I wiadomo, że każdy bloger w głębi duszy myśli, czy te jego wypociny będą choć trochę popularne... Ale my nie piszemy tego dla setek odwiedzin dziennie, czy pięćdziesięciu komentarzy pod jednym postem... Tylko dla siebie. Dla zabicia nudy, dla zajęcia czymś wolnego czasu i przede wszystkim po to, by kiedyś móc z powrotem do tego zajrzeć i poczytać, jakimi byłyśmy głupawymi, naiwnymi nastolatkami i jakie chore myśli trzymałyśmy w naszych móżdżkach.
Na razie? Jest blog. I na razie on funkcjonuje. Miejmy nadzieję, że będzie funkcjonował jeszcze przez bardzo długi czas...
~Kocia3ek